Heloł,
zainspirowana przepisem na dżem cytrynowy z cukinii z bloga Mr. & Mrs. Sandman (http://mrmrssandman.blogspot.com/2012/08/dzem-cytrynowy-z-cukinii-i-historia.html) postanowiłam zrobić swój pierwszy oficjalny dżem. W wersji podstawowej użyto galaretki, ja zastąpiłam ją agarem, gdyż nie używam żelatyny wieprzowej. Więc przepis jest dla wegetarian/wegan, chyba, że zastanowimy się, czy obdzieranie cytryn ze skóry jest humanitarne czy nie :)
Dżem cytrynowy z cukinii
1,5 kg cukinii (waga po obraniu, wydrążeniu pestek)
1 szklanka cukru brązowego
sok z 2 cytryn
skórka otarta z 2 cytryn
1 łyżka kwasku cytrynowego
10 g agaru (rozpuszczone w 150 ml gorącej wody)
olejek cytrynowy
Cukinię zetrzeć na tarce o drobnych oczkach i powstałą papkę przełożyć do garnka i gotować na małym ogniu od czasu do czasu mieszając aż cukinia zmięknie (około 30 min). Dodać do cukinii cukier, sok, skórkę, kwasek i agar rozpuszczony w gorącej wodzie. Potem dusić wszystko około 30-40 minut po czym dodać olejek cytrynowy, wymieszać i przekładać dżem do wyparzonych słoików, zakręcać i ustawiać do góry dnem. Po wystygnięciu gotowe.
Mój dżem wyszedł kwaśny, ale jak go próbowałam z gara, stwierdziłam, że dosładzać nie będę, gdyż w końcu to dżem cytrynowy. A cytryna kwaśna być musi. Klasyk prawie jak w "jak jest zima to musi być zimno, Pani Kerowniczko".
Ja oczywiście nie byłabym sobą, gdyby nie ominąć czegoś w przepisie. Jak dodałam wszystko do garnka i się ładnie dusiło to pamiętałam żeby dodać ten olejek (za którym zwiedziłam pół dzielnicy, tak na marginesie) i trzymając go w ręku, ściśnięty w dłoni, próbuję tego dżemu, i próbuję, po czym załadowałam wszystko do słoików, zakręciłam, postawiłam do góry nogami i chciałam umyć garnek a obok garnka stoi sobie nieotwarty olejek. No cóż, życie. Jak już wcześniej wspominałam to jedynie kwestia przyzwyczajenia.
Smacznego.