piątek, 28 września 2012

Kawa w ogrodzie

No Dżej-loł zaśpiewała, ponoć jej koncert się udał, mnie nie wiadomo o tym, gdyż miałam lepsze zobowiązania niż oglądanie koncertów latynosek. Mianowicie zasnęłam na kanapie przy paczce (pustej) michałków. Sie-wie.

Jako, że ogrodniczka ze mnie żadna, nie zadbałam chyba dostatecznie o moje hodowlane papryczki chili. Zasmuciłam się niepomiernie widząc, że już nie wydają kwiatów (czy to dlatego że Buka vel zima się zbliża?). Ostatnio moje krzaczory smutno podupadły na duchu i liściach i już myślałam, że będzie after-birds (po ptakach) a tu nagle widzę takie cuś:
 . 



Się  ucieszyłam i ukułam nową teorię: papryka się we wrześniu/październiku czerwieni, potem se daje na luz aż do wiosny.
A ja (a propos hibernacji, zimy i Buki) to przeczytałam dziś w czasopiśmie Naszonal Dżografyk, że niedźwiedzie tyją na okres zimy 70 km. Jezu, jak ja zazdroszczę!!! Gdybym to ja tylko mogła przytyć 70 kg i pójść spać do wiosny to bym skorzystała. Pytanie techniczne: kto zmieniałby mi wtedy pościel?

Dziś zamiast przepisu kawał dla anglojęzycznych :

Mieszkałem w Anglii i miałem dwie sąsiadki-lesbijki. Pytają mnie co chciałbym na urodziny. Ja szelmowsko się uśmiecham i mówię: " I wanna watch" i dostałem zegarek. :)

Miłego weekendu, jak mnię natchnię to może coś ugotuję i z góry ostrzegam, iż się z wami podzielę! Amen

P.S. Drogi Lidlu, uważam, że wielką pustkę uczyniłeś mi tym wybrakowaniem numeracji w obuwiu swojem. Zajebiaszcze najki biegowe były w Lidlu za 149 PLN a numeracja też boska: damskie 35-39 i męskie 42-46. Rozumiem, że jakiś dekret wszedł był o zakazie biegania osobom z numerami stopy pomiędzy 40-41? Z braku telewizora takie njusy do mnie nie trafiły.


niedziela, 23 września 2012

Placki pełnoziarniste z bananami

Jak wróciłam rano z parku byłam tak głodna, że aż mi się ręce trzęsły. Błyskawicznie zrobiłam więc placki i pochłonęłam ich dwie porcje. Teraz, zamiast pełna energii pracować, zalegam na kanapie i przeglądam czasopisma. Hehe a mam tonę rzeczy na jutro do roboty. No cóż, najwyżej powiem, że mi papiery pies zjadł! :)
P.S. Jak kot czarny przebiegnie ci drogę, to wiadomo. A jak ruda wiewiórka? :) Dziś w parku spotkałam dwie, były takie śliczne. Te amerykańskie chipmunks wcale mi się nie podobają (te takie jak Chip i Dale z Brygady RR).




Pełnoziarniste placki z bananami

1 szklanka mąki pełnoziarnistej (ja użyłam mąki graham)
2/3 szklanki mleka
2 łyżki stopionego masła
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
2 łyżki cukru brązowego
2 banany rozgniecione widelcem
tłuszcz do smażenia

Mąkę połączyć z proszkiem i solą widelcem, dodać mleko, przestudzone masło. Wyrobić, na końcu dodać banany (nie rozgniatać na zupełną paćkę, banany mają być w cząstkach). Usmażyć na złoto. Podawać z dżemem, masłem fistaszkowym, czekoladowym, cukrem pudrem, syropem klonowym, miodem, twarożkiem, co tylko się komu nawinie.
Ja wlałam do szklanki pół kubka jogurtu, wsypałam łyżeczkę kakao i 2 łyżeczki pudru i energicznie wymieszałam i polałam placki. Pycha!

sobota, 22 września 2012

Quiche szpinakowy i napój izotoniczny własnej roboty

Chociaż ogromnie mi smakują kupne specyfiki izotoniczne (grejfrutowy! mniam!) to wiem, że składnikiem jest sama chemia. Więc sporządziłam własny. Baaardzo daleko mu w smaku od kupnych, ale będę testowała nowe kompozycje, żeby w końcu znaleźć coś smaczniejszego.

Napój izotoniczny

Do półlitrowego bidonu włożyć dużą łyżkę miodu, sok z połowy cytryny, 1/4 łyżeczki soli (fuj) i łyżeczkę cukru. Zalać odrobiną ciepłej wody aby wszystko się rozpuściło. Uzupełnić wodą bidon. W smaku niestety przebija ta sól, ale jest ona jednym z ważniejszych (jeśli nie naj) składników i dzięki soli właśnie płyn wchłania się i nie chlupie jak zwykła woda w żołądku. Uzupełnia też elektrolity, które razem z potem wydalamy podczas wysiłku fizycznego. Smak nie jest ciekawy, ale można się przyzwyczaić. Następnym razem popróbuję z sokiem owocowym, ale podejrzewam, że sól skutecznie zniesmaczy każdy napój :)

Nówka blaszka blaszka. 
Zakupiwszy nową blachę do tarty (jedynie neun und neunzig) postanowiłam upiec coś ładnego w niej. Co do quiche'a to natknął mnie blog Stephanie Jaworski (kocham jej bloga; sposób prowadzenia, rzeczy, które wyrabia są super! http://www.joyofbaking.com/). Nie zapisałam przepisu ale znalazłam go potem w mojej książce z przepisami na ciasta. Tam była bardziej tarta szpinakowa, po połączeniu obu przepisów powstał mój quiche. Oczywiście mi trudno trzymać się dokładnie proporcji i tych samych składników, ale dopóki coś z tego wychodzi to jest ok. Buddy Valastro (ten od Cake Boss,programu na TLC) mówi, że cukiernictwo jest jak praca w aptece- idealnie uwarzone składniki i aptekarska dokładność. Moje rozwałkowanie ciasta butelką po winie i odmierzanie masła nożem, pokazuje, że jest zupełnie odwrotnie :)








Quiche szpinakowy

Ciasto:
300 g mąki
120 g masła zimnego
1 jajko
sól
łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka zimnej wody

Składniki na ciasto zagnieść i włożyć do lodówki. 





450 g szpinaku mrożonego
4-6 ząbków czosnku
150 g startego sera żółtego
mały kubek śmietany 12%
gałka muszkatołowa
sól, pieprz
2 jajka
sok wyciśnięty z połowy cytryny 






Na patelnię wrzucić zamrożony szpinak i na wolnym ogniu go rozmrozić (ten w taflach szybko się rozmraża, ten w kosteczkach trochę wolniej). Wrzucić do niego przeciśnięty przez praskę czosnek, posolić i popieprzyć i chwilę dusić do odparowania wody. W misce rozmącić jajka,  dodać śmietanę, sok z cytryny i starty ser. Tę masę również przyprawić. Ciasto wyjąć z lodówki i rozwałkować na dość gruby placek. Wyłożyć nim formę do tarty, Zalepić dziurki, wygładzić dłonią. Widelcem porobić dziurki lub upiec z ceramicznymi kulkami /fasolą jak ktoś ma. Rozgrzać piec do 180 st i podpiec ciasto przez 10 minut. Po tym czasie wyjąć formę, nałożyć na to szpinak i polać masą jajeczno-serową. Piec kolejne 15-25 minut do zrumienienia się góry.

P.S. Zaraz kliknę "Publikuj posta" i skończony mam drugie kawałek quiche'a. Umieram z przejedzenia!!! :)




środa, 19 września 2012

Zapiekanka z cukinii i ziemniaków

Dziś na kolację mam fasolkę szparagową mit bułka und masło. Ale że czasami nie poskąpię i ugotuję coś lepszego, to podaję przepis na zapiekankę z cukinii i ziemniaków. Przygotowałam ją w ramach odwiedzin (raczej wizytacji :)) moich znajomych w weekend.

Mijają wakacje i mijają lata (też mi, jakoś nie staję się młodsza, ino piękniejsza :)). Ale chyba widać już po mnie STAROŚĆ. Dziś pani dochtór z medycyny pracy, przy okazji wykonywania badań okresowych, nie wymacała mnie w te i wewte. Jak u niej byłam trzy lata temu to tak mnie wybadała, że czułam się na granicy molestowania. A dziś tylko: nie będę Pani męczyć, zmierzę Pani ciśnienie i już. Mówi: ooo niskie, to dobrze, długo Pani pożyje, niskociśnieniowcy nie dostają wylewów! Ponadto podzieliła się ze mną anegdotami o zdrowiu, i że ludzie są coraz wyżsi zawdzięczamy temu, iż żyjemy wśród elektryczności, która nas wydłuża. I mówi: Myśli Pani, że w zbroję Zawiszy Czarnego zmieściłby się jakiś gimnazjalista? (???)  Tę kwestię zostawiam szpecjalistom. 
Po drugie a propos starości to ostatnio czekam sobie na pociąg do pracy i podchodzi do mnie Pan, w średnim wieku, z beretem i średnio ładnie pachnący i pyta wprost: "Mogę Panią naszkicować?" Ja na to, że nie, dziękuję. A on: Oj, nie śpij dziewczyno, bo urodę prześpisz. Mogę cię naszkicować? Ja, że nie, nie jestem zainteresowana, a on: To musimy rozbudzić te zainteresowania :):) Teorię o przesypianiu młodości, urody też zostawiam innym. Jak to mówi moja siostra (:*) O losie!






Zapiekanka z cukinii i ziemniaków

600 g młodej cukinii (obranej, pokrojonej w plastry, jeśli ma duże gniazda nasienne, usunąć je wraz z pestkami, moja była młodziutka, że pokroiłam w plastry bez wydrążania)
600 g lekko obgotowanych ziemniaków
puszka pomidorów
200 g cebuli 
6-10 ząbków czosnku
250 g śmietany
4 jajka
papryczka chili
puszka groszku
150 g żółtego sera (startego na dużych oczkach)
gałka muszkatołowa, sól, pieprz

Cebulę i czosnek pokroić i podsmażyć na złoto, po czym dodać papryczkę chili (posiekaną lub w całości ale przed zapiekaniem usunąć ją) i puszkę pomidorów. Poddusić chwilę. Odstawić do wystudzenia. Jajka roztrzepać w misce, dodać śmietanę i ser potarkowany. Cukinię i ziemniaki pokroić w plastry tej samej grubości.  Wytłuszczoną dużą formę żaroodporną (ja użyłam garnka z metalowymi rączkami, nie mam takiego dużego naczynia) wykładać naprzemiennie plastrami cukinii i ziemniaków i przesypywać odcedzonym groszkiem (każdą warstwę warzyw lekko posolić) do końca. Na końcu zalać wszystko sosem pomidorowym a na końcu masą jajeczno-serowo-śmietanową. Piec w 180 stopniach około 40 minut.

sobota, 15 września 2012

Murzynek (węgierski)




Jutro wpada ludzkość do mnie, więc czym chata bogata? Murzynkiem węgierskim. Przepis ten pochodzi od mojej Mamy, klasyczny, komunistyczny, pyszny na najzwyklejszej margarynie i kakao, ale zmodyfikowałam go przy okazji innej imprezy. 
Rok temu moja kumpela wróciła z wakacji na Węgrzech i zrobiła z tego tytułu imprezę tematyczną. Każdy miał przynieść coś związanego z Węgrami. A że ja jestem Pani_od_pieczenia, to zrobiłam murzynka. Akurat robiłam go u niej i w trakcie ona się pyta: Jak to? Sam tylko murzynek? A coś węgierskiego? Na to ja zobaczyłam słoik powideł śliwkowych u niej w lodówce więc chaps za łychę i dodałam właśnie powideł. W końcu powidła- śliwki- śliwki węgierki- Węgry. Dzięki temu murzynek jest bardziej wilgotny, nie taki piaskowy no i... węgierski!

Wyrósł piękny, cudny ale nie wiedziałam czy jest w środku dopieczony. Pytam się więc jej o patyczek jakiś do sprawdzenia, słomkę, cokolwiek. Nic a nic nie miała. Miała tylko...patyczki drewniane do odsuwania skórek od paznokci. Śmiechu było co nie miara, i choć święcie zapewniała mnie, że jest nowy i nieużywany, bo dopiero go wyjęła z paczki, jakoś jej niedowierzam do dziś dnia :)


Murzynek węgierski

kostka margaryny
7 łyżek kakao gorzkiego
8 łyżek wody
1,5 szklanki cukru
1,5 szklanki mąki/ mąki krupczatki
3 jajka (żółtka i białka osobno, białka ubite z odrobiną soli)
4 łyżki powideł śliwkowych
proszek do pieczenia
cukier wanilinowy lub esencja

Do rondelka włożyć margarynę, cukier, wodę i 3 łyżki kakao, gotować do rozpuszczenia a potem jeszcze 5 minut na wolnym ogniu mieszając, bo się przypala. Odlać z tego pół szklanki, które będą potem polewą. Ostudzić. 
Do ostudzonej masy kakaowej dodawać po trochu mąki, żółtka, powidła, proszek do pieczenia, esencję waniliową. Miksować aż będzie gładka masa. Na koniec wmieszać łyżką pianę. Dokładnie pomieszać. Przełożyć masę do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej manną formy (u mnie keksówka) i piec 40 minut z termoobiegiem w 160 stopniach.

Sprawdzić (czystym!) patyczkiem czy suche w środku. Po lekkim wystudzeniu zrobić widelcem dziurki i polać odstawioną wcześniej polewą. Poczekać aż wszystko ostygnie a polewa zaschnie. 
Polewa wpływa przez pory i pęknięcie do środka ciasta, i sprawia, że jest genialne!

Smacznego!




poniedziałek, 10 września 2012

Jajecznica z suszonymi pomidorami i wymiecenie reszty lodówki

Kto lubi poniedziałki? Tzn ja lubię, ale jak nie muszę pracować, a dziś nie dość, że miałam pracę to jeszcze odwiedziłam lunapark. Atrakcje, które zaliczyłam, żeby umilić sobie czas:

1. Sąd Rejonowy (załatwienie sprawy 5 min, dojazd_und_dojście_und_dojście_z powrotem_und_dojazd_z powrotem zajęło 5 minut do siedemsetnej potęgi)
2. Biuro Obsługi Klienta Uno
3. Rozmowa z BWO (Bardzo Ważną Osobą w firmie)
4. Bank
5. Biuro Obsługi Klienta Dos
6. Sekretariat
7. Księgowość
8. Biedronka
9. Poczta

No i jak przyszłam do domu to taka zajechana, że szok. Nie będzie dziś pięknych powiastek, pięknych fot w stylu glamur Kasi Tusk. Będzie jak u Johna McClane'a w "Szklanej pułapce" czyli boso po szkle.

Najpierw wymiotłam lodówkę; leciały resztki po parapetówce czyli namiękły popkorn, śliwki,  stare orzeszki itp, dalej z desperacji był drink czyli owsiana alternatywa mleka (!),która została po wizycie takiej jednej weganki (http://jedzniekrzywdzkochaj.blogspot.com/)  zblendowana z bananem dopiero potem coś konkretniejszego czyli jajecznica z suszonymi pomidorami. Najlepsza jajecznica na świecie!

A jakieś pozytywy? Jutro będzie NIE-poniedziałek :)

Jajecznica:
składniki na 1 porcję

2 jajka
4 suszone pomidory z zalewy
olej (ja biorę ten z zalewy z pomidorów)/masło
pół małej cebuli
ząbek polskiego czosnku (ten chiński nic nie daje, można i główkę na surowo zjeść i jakby się pieczarki jadło)
sól
przyprawa mieszanka pieprzów pikantnych

Najpierw na tłuszczu podsmażyć cebulę pokrojoną w cienkie paski lub kostkę z czosnkiem, potem dodać pokrojone pomidory, jak się usmaży (uwaga, żeby nie przypalić bo pomidory łatwo się przypalają) dodać jajka, wymieszać, doprawić.


Smacznego.

niedziela, 9 września 2012

Ciasto jabłkowe z mąki razowej z kruszonką owsianą

Dzień dobry,


no minęło kupę lat od mojej ostatniej bytności tutaj. To dzięki pewnej pomarańczowej firmie dostarczającej usługi internetowe, która skutecznie stara wcielić w życie zasadę: "Nie siedź w domu, nie korzystaj z neta bo i tak nie ma tu nic ciekawego. Lepiej zajmij się czymś pożytecznym!" Azaliż zajęłam się byłam. Po pierwsze walką z w/w instytucją (na razie nieskutecznie), po drugie składaniem kanapy (bardzo nieskutecznie), myciem podłóg (bardzo skutecznie, gdyż zakupiłam sobie nowego mopa, który jest zielony_und_mięciutki) oraz parapetówką (skutecznie). 



Z tej okazji ciasto zdrowe, pyszne i pożywne, stworzone oczywiście przez przypadek, jak każde genialne dzieło. Piekę sobie piekę, i się mi z margaryną pomyliło (za dużo) i ciasto nie było kruche tylko się diabelnie kleiło do rąk. A ja OCZYWIŚCIE zawsze przygotowana, że niby zakupy, planowanie itepe. Nic z tych rzeczy. Ja wszystko robię na ostatnią chwilę, chaotycznie i nawet mam tendencję do gubienia bardzo ważnych rzeczy (nie w pieczeniu, tylko w ogóle). Więc stoję, ręce uciapkane, moje NOWE szafki też i zero mąki. Co by tu wsypać? Już byłam na tyle zdesperowana żeby wsypać cokolwiek sypkiego, nie wiem, bułkę tartą, skrobię ziemniaczaną, ziemię do kwiatów??? Ale w ostatnim momencie neurony mnie się stykły i przypomniało mi się, że ostatnio moi rodzice zaopatrzyli mnie w wielkie wory mąk maści przeróżnej. Mąka typu graham, mąką razowa, mąka jakaś tam typ 1850 i insze cuda, więc mąka razowa mnie uratowała. Na niej zarobiłam do końca ciasto i kruszonkę. Wydaje mi się, że jak po tym poście nie zatrudnią mnie jako cukierniczki (ale nie jako pojemnika na cukier tylko cukiernik w wersji kobiecej) w jakiejś mega drogiej, wypaśnej cukiernii, to się zdziwię.



Ad rem.

Ciasto jabłkowe z mąki razowej z czekoladową kruszonką owsianą
Składniki na duża blachę lub dwie mniejsze
Ciasto:
1,5 szklanki cukru
2 szklanki mąki zwykłej
2,5 szklanki mąki razowej
190 g margaryny/masła
3 jajka
7-8 łyżek śmietany
3 łyżeczki proszku do pieczenia

1,5 kg obranych i pokrojonych w ósemki jabłkek

Kruszonka:
160 g margaryny
2 szklanki płatków owsianych
1,5 szklanki mąki razowej
160 g cukru brązowego
2 łyżki cynamonu
0,5 szklanki kakao
szczypta soli
 
 
Wszystkie składniki na ciasto przełożyć do miski i zagnieść ręką ciasto, które potem włożyć do lodówki. Jabłka obrać, pokroić na ósemki i wydrążyć gniazda nasienne.
Wszystkie składniki kruszonki połączyć w misce.

Ciastem z lodówki wyłożyć dno wysmarowanej tłuszczem blachy. Można ciasto rozwałkować i przełożyć na blachę. Na to wyłożyć wszystkie jabłka i posypać kruszonką. Piec około 40-50 minut w 170-180 stopniach.

PS. Jeszcze foty z nostalgiczną tęsknotą za ciepłem z ostatnich dni sierpnia.