piątek, 19 października 2012

Recenzja lokalu

Witajcie,
To ja sobie zakupiłam ganz neue spodnie biegowe zimowe, takie na wypasie, i (śmiejąc się sama z siebie) skarpetki biegowe (mój partner do biegania też ma takie, więc teraz takie dwa kozaki biegowe) a tu nagle spada na mnie the eL4. Zwolnienie na cały tydzień. Nie ma biegania. El-oł-el. Czyli potocznie lol. No ale cóż, trzeba brać wszystko jak leci. Oczywiście plany są są. Posprzątać dokładnie mieszkanie (za kanapą, bo ostatnio myślałam, że panele zmieniły kolor a to tylko kurz), umyć okna, nadrobić zaległości w nauce języków, uzupełnić literaturę, nadgonić zaległe rzeczy do roboty, popłacić rachunki, systematycznie postować na blogu.... ale znając mnie, to będzie herba, kolejne pudło czekoladek i jakieś szmatławce do oglądania na kompie. Hihi, to takie moje prywatne wakacje. :)

Niedawno odwiedziłam z przyjaciółką super knajpę. 

Casino Diner
ul. Latarniana 2
Gdańsk

KLIMAT
Lokal bardzo przypomina mi typowe "diners" czyli jadłodajnie amerykańskie, gdzieś z okolic lat 50 ubiegłego wieku. Kiedyś fascynowałam się kulturą Stanów i właśnie odwiedziny w takim lokalu były moim marzeniem (w USA, of kors). Czujesz się w takim lokalu jak w filmie Pulp Fiction lub w każdym amerykańskim filmie drogi, w którym bohaterowie zawsze zjeżdżają na pobocza małych mieścin bądź gdzieś na zadupiu żeby zjeść hamburgera z frytkami podawanego w koszyczku (nie wiem, ale tak to widzę). I lokal Casino Diner dokładnie taki styl wnętrza proponuje. Czerwone kanapy, czerwone stołki barowe. Podłoga z ułożonych w karo czarno-białych kafli. Jak w grze Sims (zawsze miałam tam taką podłogę :)). Plakaty i fototapety też nawiązują do kultowych scen z kina lub szeroko pojętej kultury amerykańskiej.

MENU
Hamburgery z frytkami, serwowane z sałatką Coleslaw i sosem to danie wg mnie kultowe i podstawowe. Wszystkie składniki świeże i pyszne, porcje duże. Frytki nie takie makdonaldowe, tylko takie "mięsne" jak ja to nazywam. Czyli z wierzchu chrupiące a wewnątrz miękkie. Krojone w duże, płaskie, szerokie paski. Sos pycha. Dużo warzyw, cebula, mniam! A w menu jest tak jak w Stanach: każda narodowość wzbogaca kuchnię amerykańską. Znajdzie się falafel, quesadillas, curry, steki, jeżeli zupa to klasyczny bostoński chowder, jeśli sałatka to Caesar's Salad, jak przystawka to pikantne skrzydełka, są kanapki, humus, ryby, dosłownie wszystko. Menu również dostosowane dla wegetarian, i  przyuważyłam jedno wegańskie danie z dedykacją dla Guni :)

Klimat knajpy super, jedzenie pyszne, lokalizacja tez rewelacyjna. Miła obsługa, podsumowując- to nie mój ostatni raz w tej restauracji. Polecam!

Zdjęcia tylko czy, bo byłam tak wygłodzona, że zara się rzuciłam na jedzenie! Plus kiepska jakość zdjęć, bo komórką.




9 komentarzy:

  1. świetny zestaw,marzy mi sie jedzenie w takim lokalu-a najlepiej taki lokal na własność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też sie marzy! Chociaz pewnie wszystko bym jadla i wazyla ze 120 kg!:)

      Usuń
  2. tydzień szybko zleci i będziesz mogła biegać!:) nic się nie przejmuj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny pomysł na lokal : ) I ładne hamburgery, chociaż z regóły nie jadam takich dań te wyglądają smakowicie ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle nie jadam takich dań, moje pichcenie odbiega od tego ale po prostu nie mogłam się oprzeć frytkom! Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Taakkk! Musisz mnie tam kiedyś zabrać. Nawet jeśli tylko na to jedno jedynie danie :D Wracaj do zdrowia i może wreszcie do Biało (tylko tak, żeby tym razem był czas się spotkać) to coś fajnego razem znowu zgotujemy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej ale mi na noc narobiłaś apetytu mniam:)

    OdpowiedzUsuń